20 października 2016

Nudne dwa dni na Ko Si Chang

Planowanie dalszej podróży jest skomplikowanym zajęciem. Cały dzień spędzony w hotelu nad mapą, laptopem i przewodnikiem. Ale nadal cały hotel jest tylko dla nas więc korzystamy póki nam nikt nie przeszkadza.

Tuk tuki na wyspie z racji oddalenia od krewnych z lądu, przeszły mutację i przypominają tuk tuki po przypakowaniu na siłowni.

Procedura wypożyczenia skutera na wyspie jest także ułatwiona, nikt nie pytał nas o paszporty ani żadne dane, nie została spisana żadna umowa, dostaliśmy skuter, zapłaciliśmy wynegocjowaną stawkę i pani zniknęła. Skuter nie posiadał nawet tablicy rejestracyjnej (jak się potem okazało tablica była schowana w siedzeniu). Ale na tak małej wyspie gdzie byśmy uciekli z tym skuterem? Zawsze się nas znajdzie gdybyśmy nie oddali skutera na czas.

I jeszcze detal architektoniczny,, nawet latarnia morska jest wybudowana w stylu pagody z zawijasami na dachu.

I jak zwykle wątek przyrodniczy. Taka oto przecudnej urody gąsienica weszła nam w drogę na terenie buddyjskiej świątyni.
Co do buddyjskiej świątyni, wrzuciliśmy nieduży datek do świątynnej skrzynki, za co w podzięce mnich odprawił nad nami modły czy błogosławieństwo. Kropił nas obficie wodą z miotełki podobnej do kropielnicy, co trwało z 5 minut i w efekcie byliśmy cali mokrzy.

1 komentarz:

  1. Do wątku przyrodniczego "przecudnej urody gąsienica":
    1. Nie zbliżać się do tego egzemplarza, ponieważ włoski na wypustkach zawierają truciznę i mogą zostać wystrzelone w powietrze. Jak włosek wyląduje na twojej skórze to "will drive you crazy". Kaśka miała farta robiąc zdjęcie z bliska, że pięknisia gąsieniczka była primadonną lubiącą się fotografować i nie poczuła się zagrożona.
    2. Generalnie wszystko co kolorowe z daleka ostrzega: jestem niebezpieczny, więc omijać! Kolorowe gąsienice też!

    OdpowiedzUsuń