19 maja 2017

Kim zostaliśmy po powrocie

     Załatwiając różne sprawy urzędowe odkryliśmy:

  • Kaśka została wymeldowana z naszego mieszkania i jest zameldowana w Tajlandii, ale jest warszawiakiem i dostała e-hologram na karcie miejskiej.
  • Witek jest dalej zameldowany w naszym mieszkaniu, ale nie jest warszawiakiem i nie należy się e-hologram. 

1 maja 2017

Miejsca gdzie byliśmy przez 8 miesięcy

     Przejechaliśmy przez Tajlandię, Laos, Kambodżę i Malezję. Odwiedziliśmy wiele miejsc. Polecamy Tajlandię. Najbardziej nam się podobało na wybrzeżu andamańskim w Khao Lak, gdzie łącznie byliśmy ponad 3 miesiące. Odradzamy zdecydowanie Malezję i Kambodżę, no poza Angkor. W Laosie warto zobaczyć Luang Prabang a resztę można sobie darować, no chyba że w Vientiane na saunę ziołową i masaż.
    Poniżej jest mapa z zaznaczonymi miejscami, gdzie byliśmy. Bardzo nam się podobał wyjazd 😎, trudno było wracać 😭.

Bangkok przed powrotem

    Lokalizacja hotelu jest słaba według opinii a cena zachęca. Czy warto polecić Hotel Klassique Sukhumvit? Pod autostradą? Tak, warto za niską cenę i standard pokoju oraz odległość 600 m do stacji On Nut kolejki naziemnej BTS.
     Czas w Bangkoku miał być poświęcony na zakupy prezentów. Walczyliśmy i szukaliśmy. Od razu po długiej podróży (ciekawostka podróżnicza: tyle samo do Bangkoku co taksówką przez Bangkok do hotelu) udaliśmy się wieczorem na nocny bazar Patpong. To jest wyłącznie dla turystów i badziestwo koszmarne nie mówiąc o cenach. Moje uznanie wzbudziła drewniana popielniczka z figurką dziewczyny z pozycją ping pong show 😈. Chyba nie trzeba opisywać w jakiej pozycji jest figurka i co głównie prezentuje. Następnego dnia największy bazar Chatuchak w centrum Bangkoku oferował akurat wyłącznie rośliny i wyposażenie do ogrodu (sadzonki, donice itp. itd.). Nie poddaliśmy się i pojechaliśmy na dzienne centrum bazarowo-sklepowe Pratunam. Można kupić tanio podróby elektroniki, torebek, plecaków i ubrania (ale trzeba mierzyć, bo nikomu się nie przyda rozmiar XXXL sięgający do pępka a z szerokością na wszystkie bicepsy Schwarzeneggera ale w talii). Klasycznych wyrobów tajskich nie ma. Ponieśliśmy porażkę 😭. Prezentów nie będzie.
     Powetowaliśmy sobie porażkę zakupową wieczornym obżarstwem w restauracjach niedaleko hotelu. Best Beef to jest naprawdę best beef 😀 (i nie tylko: wieprzowina, kurczak, krewetki, kalmary, ...). Masz 2 godziny i smażysz (tak jak my) / grillujesz / gotujesz ile i co chcesz.
Best Beef, Bangkok, Thailand
Best Beef

Best Beef, Bangkok, Thailand
Grilluj sam jak chcesz
On Nut Food Court ma ciekawą organizację: zajmujesz stolik i obsługa przynosi tylko napoje z baru The Corner 79 a jedzenie sam zamawiasz w dowolnym stoisku (grill, tradycyjna tajska kuchnia, owoce morza, ryby, pizza, ...), które przyniosą do stolika jak przygotują twoje zamówienie. Grillowany duży czerwony snapper wypchany trawą cytrynową i obtoczony w soli za jedyne 25 zeta 😋.
Bar The Corner 79
Grilled red snapper, On Nut Food Court, Bangkok
Grillowany czerwony snapper, On Nut Food Court

30 kwietnia 2017

Phetchaburi aka live Ayutthaya

     Phetchaburi (lub Phetburi) leży niedaleko od Bangkoku. Powstało stulecia temu, jeszcze przed okresem panowania khmerskiego Angkoru i było prosperującym miastem handlowym na szlakach przez Birmę do Indii i na półwysep Malajski. Za czasów królestwa Siamu jego stolica Ayutthaya (ówcześnie największe miasto świata) zostało całkowicie spalone i zniszczone przez zwycięskie wojska birmańskie. Obecnie Ayutthaya to wyłącznie ruiny wielkich świątyń rozrzucone na dużym terenie, który jest wsią a nie miastem. Tam się wozi turystów, żeby zobaczyć rumowiska dawnych świątyń a po mieście nie ma śladu, ponieważ miasto nie zostało nigdy odbudowane a stolica została przeniesiona do Bangkoku. Phetchaburi nie było niszczone w czasie swojej historii, ma zachowane i odrestaurowane świątynie z czasów królestwa Angkoru jak i późniejszych stylach królestwa Siamu. To nie są muzea tylko działające świątynie w żyjącym mieście.
Wat from khmer Angkor era, palace park Khao Wang, Phetchaburi, Thailand
Wat z okresu khmerskiego Angkoru w kompleksie pałacowym Khao Wang
Replika wat z emeraldowym Buddą w kompleksie pałacowym Khao Wang
Wat Kamphaeng Laeng from Angkoru time, Phetchaburi, Thailand
Wat Kamphaeng Laeng z ery panowania Angkoru
Wat Mahathat Worrawihan, Phetchaburi, Thailand
Wat Mahathat Worrawihan
Buddhist Wat Tham Khao Luang in cave, Phetchaburi, Thailand
Świątynia Tham Khao Luang w jaskini
     Są 2 rezydencje królewskie, a szczególnie ciekawa jest późniejsza zaprojektowana i wybudowana pod kierunkiem niemieckich architektów w stylu barokowym, co jest ewenementem w Azji. Niestety nic już nie zostało z wyposażenia wewnątrz barokowego pałacu, ponieważ znajduje się na terenie bazy wojskowej i każdy z kolejno dowodzących bazą generałów zabierał pasujące mu meble dla siebie.
Phra Ram Ratchaniwet (Ban Pun Palace), Phetchaburi, Thailand
Phra Ram Ratchaniwet (Ban Pun Palace)
     Poza tym po całym mieście są rozrzucone oryginalne zachowane budynki z poprzednich wieków z drewna tekowego. Część jest już odrestaurowana, część w trakcie a część jakoś się trzyma.
Renovated tek wood house, Phetchaburi, Thailand
Odrestaurowany dom z drewna tekowego
     Miasto Phetchaburi z historycznymi budowlami zachowanymi w całości jak i nowymi, a wszystkie pięknie zdobione, podoba mi się bardziej niż sterty gruzów rozrzucone po mega wsi Ayutthaya, w której byliśmy na poprzednich wakacjach 2 lata temu.

28 kwietnia 2017

Phetchaburi od 21/04/2017 do 25/04/2017

     Hotel Royal Diamond ma już czasy świetności za sobą, ale cena to uwzględnia a jest czysty, funkcjonalny i zadbany. W pobliżu są restauracje od lokalnych tanich do umiarkowanych cenowo i bardzo dobrych (w hotelu jest drogo). Szczególnie polecamy Puang Petch Restaurant, gdzie byliśmy 2 razy, dania są duże i nie daliśmy rady zjeść wszystkiego - smażony na chrupko grouper jest wyśmienity.

25 kwietnia 2017

Plaża Cha-am

     Jesteśmy w mieście Phetchaburi i przewodnik Lonely Planet twierdzi, że nie ma publicznego transportu na plażę odległą o 20-30 km w zależności jaki kawałek piachu wybrać. Jednocześnie w Lonely Planet napisali, że to jest plaża dla Tajów, czyli leżaki pod parasolami zajmują miejsce po horyzont i przyjeżdża się wylegiwać, jeść, pić i drzemać. Jedzenie na plaży ma być bardzo dobre i w tak niskiej cenie jakiej gdzie indziej w Tajlandii się nie znajdzie. Upały nastały niesamowite - teraz jest najgorętsza pora roku i 38 w cieniu. No to aż się prosi, żeby podjechać na plażę, walnąć się na leżaku pod parasolem i w przyjemnym wietrze nadmorskim zjeść coś dobrego ze zmrożonym piwem. No, ale taksówką wynajętą na cały dzień? Drogo ...
     Na ulicznym stoisku kupujemy zimne napoje a tu właśnie staje rządowy publiczny autobus linii nr 420 z wymalowanym napisem Phetchaburi - Cha-am - Hua Hin (a starutki autobus, tak na oko to ma z 20 lat, więc chyba nie od dzisiaj jeździ). No to właśnie jedzie na wybrzeże autostradą wzdłuż morza 😀 -  tyle a propo (nie) dokładności Lonely Planet. Następnego dnia wybraliśmy się nim do Cha-am. Jechał ok. 40 minut i za jedyne 30 baht/osoba (4 zł.). Dalej do plaży było ponad 1 km ulicą z buta w upale i jesteśmy.
Cha-am Beach, Thailand
Plaża Cha-am
    No po prostu masakra. Jest poniedziałek i miało być pustawo, bo Tajowie przyjeżdżają w dni weekendowe. Jest tłum, więc jak było w weekend? Jak w mrowisku? Za skorzystanie z leżaków pod parasolem babka chce 300 baht (36 zł) za nas dwoje. Pomimo, że będziemy zamawiać jedzenie (wszędzie indziej było dotychczas, że jak zamawiasz to nie płacisz za leżak/leżankę/parasol). Poszliśmy do następnej sekcji a tam babka w ogóle nam kazała iść na tył od ulicy, bo tu jest miejsce dla wielu osób a nie 2.  No rzesz ... 😠 to mam siedzieć prawie na parkingu przy ulicy, bo nie jestem liczną grupą Tajów? A w cholerę poszliśmy do knajpy przy ulicy. Patrzymy w menu, ceny drogie a to knajpa lokalna z ceratami na stołach (i to nie sprzątniętymi po poprzednich, bo się walają kawałki jedzenia). Zawinęliśmy się z powrotem do autobusu do Phetchaburi, żeby dobrze i tanio zjeść. Na pocieszenie pozostaje nam fakt, że nie wzięliśmy taksówki za kupę kasy. A Lonely Planet prosimy o pisanie faktów a nie bzdur (nie pierwszy raz zresztą) 😡.

24 kwietnia 2017

Ko Pha Ngan od 12/04/2017 do 21/04/2017

     Wybraliśmy odległą i odizolowaną zatoczkę z plażą w Thong Nai Pan Yai, żeby było jak najdalej od głównej plaży i całonocnych imprez plażowych full/half/black/jakikolwiek-moon party, no i akurat był Songkran - nowy rok buddyjski. Bardzo przyjemna, sielsko spokojna miejscowość z małą ilością turystów (*). Starlight Resort miał 1 element nie do przebicia: basen praktycznie na plaży. Wybór był słuszny. Wylegiwaliśmy się większość czasu na leżankach nad lub w basenie z przerwami na kąpiel w morzu.
Thong Nai Pan Yai Beach, Starlight Resort, Ko Pha Ngan
Plaża Thong Nai Pan Yai przed Starlight Resort, Ko Pha Ngan
     Mieliśmy jeszcze się przenieść na Ko Tao, ale zostaliśmy na plażowym basenie 😎. W ramach urozmaicenia czasu i zażycia ruchu fizycznego pojeździliśmy skuterem po wyspie i powspinaliśmy się do wodospadów i punktów widokowych (nie licząc opisanej wcześniej wycieczki snorkeling'owej). Nic specjalnego. Wyjątkiem była piękna i kameralna zatoczka i plaża Sadet. Niesamowite uczucie w morzu, gdzie woda na powierzchni jest zimna a zaraz pod spodem gorąca jak w jacuzzi. Skąd się bierze? Do plaży wpada rzeka z zimna wodą z gór, więc wpływająca słodka i lżejsza woda rozlewa się po powierzchni.
Haad Sadet Beach, Ko Pha Ngan
Haad Sadet, Ko Pha Ngan
(*) Porównując tą i inne plaże Ko Pha Ngan, które są daleko położone od głównych imprezowych Haad Rin i Thong Sala, można się pokusić o stwierdzenie, że są tak samo "odludne" i "ucieczką od świata" jak wyspa Koh Phayam, która niby taka ma być. Ko Pha Ngan to niby wyspa całodobowych imprez na plaży. Jak zwykle ktoś kiedyś nakleił etykietkę i tak już zostało.