29 marca 2017

Tanah Rata (Cameron Highlands) od 22/03/2017 do 25/03/2017

     Nauczeni doświadczeniem, że w kraju muzułmańskim trzeba weryfikować osobiście nocleg, wydeptaliśmy centrum Tanah Rata aż w końcu znaleźliśmy czysty pokój z łazienką i w akceptowalnej cenie. Niestety były malezyjskie wakacje, więc cena +70% i kosztował 80 zeta a po naszym wyjeździe 47 zeta. Internet jak zwykle działał albo nie. Polecamy pokój w KRS Pines Guesthouse, ale zdecydowanie odradzamy tutejsze śniadania, gdzie można podziwiać kunszt jak spie...ć jajecznicę i kawę a cena 2x w porównaniu z lokalną knajpą.

28 marca 2017

Taman Negara - Cameron Highlands autobusem

     Pojechaliśmy komunikacją publiczną autobusami, żeby nie płacić za turystyczny minibus. Kuala Tahan w Taman Negara National Park jest małą miejscowością, ale informację turystyczną prowadzą biura podróży, które chcą sprzedać bilet na ich drogi turystyczny minibus. Za przejazd do Tanah Rata (tzn. do Cameron Highlands, które jest nazwą marketingowa dla turystów) chcą ponad 100 zeta (120 ringitów). To będzie w ciasnym minibusie jak szprotki i z przynajmniej 1 przesiadką, więc ich olaliśmy.
"Główna" ulica Kuala Tahan, Taman Negara National Park
    Autobus rejsowy odjeżdża spod baru na "głównej" uliczce kilka razy dziennie do Jerantut a tam się zobaczy co dalej. Wsiedliśmy o 10 rano: wygodnie i bez problemu w 1,5h za 6 zeta jesteśmy w Jerantut. Trasa dalsza okazała się bardziej skomplikowana, bo albo czekamy na lokalny autobus 3h albo na około przez Kuala Lumpur. Miejscowi namówili nas, że przez Kuala Lumpur to drogo, dłużej i powinniśmy jechać lokalnym autobusem. OK, bierzemy: do Bento wyjeżdża o 14:30 i jedzie ok. 1h20min, z Bento będzie w ciągu 15-45 minut autobus do Raub i jedzie ok. 50 minut, a z Raub to już z górki bezpośrednim do Tanah Rata. Hmm jest tylko jeden problem, bo ostatni autobus z Raub do Tanah Rata odjeżdża o 17:00 i z dodawania mi wychodzi, że dojedziemy pomiędzy 16:55 a 17:25 😱. Gość z firmy przewozowej tłumaczy, żebyśmy w Raub powiedzieli kierowcy, że my dalej jedziemy do Tanah Rata to on zadzwoni, żeby na nas zaczekali. Hmmm 😕.
     W Jerantut na dworcu autobusowym są lokalne knajpki, sklepy, salon piękności, fryzjer, toaleta i nawet meczet. Można spokojnie czekać.
     Wszytko poszło prawie jak w zegarku. Odjazd o 14:30 i o 15:40 jesteśmy w Bento za 6 zeta. Kierowca z Jerantut zaprowadził nas do okienka z biletami w Bento, coś tam pogadał i mamy bilety do Raub za 9 zeta. Na ostatniej prostej w Raub były roboty drogowe i przyjechaliśmy o 17:10, czyli 10 minut po odjeździe ostatniego autobusu do Tanah Rata. Innego autobusu na dworcu nie widzę, więc pędzę do kasy biletowej i bez problemu kupuję o 17:15 bilety na autobus odjeżdżający o 17:00 😃 do Tanah Rata za 22 zeta. Ten też był spóźniony 😌. Do Tanah Rata dojechaliśmy o 20:30 😀.
     Minibusem turystycznym za 100 zeta bylibyśmy pewnie jakieś 3,5h wcześniej, bo czekaliśmy na połączenie w Jerantut 3h i w Bento 0,5h. Za to cała podróż była przygodą: uda się dzisiaj czy gdzieś nocujemy? I kosztowała 33 zeta a nie ponad 100 oraz przejazd był w wygodnych autobusach zamiast jak szprotki w minibusie.

Taman Negara Kuala Tahan od 19/03/2017 do 22/03/2017

Teresek View Hotel, Taman Negara Kuala Tahan
     Do Kuala Tahan przyjechaliśmy turystycznym minibusem HAN Travel. który nas oczywiście zawiózł do ich noclegowni HAN Rainforest Resort Taman Negara. Jak wiadomo "resort" w Azji jest dowolnie interpretowany, więc poszliśmy zobaczyć pokój, który okazał się: klitką niewiele większą od łóżka, z oknem ze szklanych żaluzji i wychodzącym na korytarz, brakiem łazienki i ceną ponad 100 zeta. Podziękowaliśmy serdecznie za takie luksusy resortowe. Poszliśmy do wytypowanego w internecie Teresek View Hotel i po pozytywnym zweryfikowaniu pokoju wzięliśmy: mały czysty pokój, łazienka, balkon i cena 75 zeta. Internet hotelowy właściwie nie działa, ale kilkadziesiąt metrów od hotelu jest internet cafe za 2.5 zeta/godzina. Polecamy ten budżetowy hotel.

Taman Negara - najpopularniejszy park narodowy w Malezji

Taman negara inaczej po malezyjsku park narodowy, większość parków w Malezji nazywa się Taman negara + coś tam, ale jak powie się tylko Taman negara to każdy kojarzy tylko ten jeden park. Ską akurat taka popularność tego jednego to trudno powiedzieć.
Ale za to co dziwne ceny wejściówek do parku nie zmieniły się od ładnych paru lat, nadal opłata za wejście to 1 MYR + 5 MYR za aparat fotograficzny, a jak chcesz wchodzić do parku kilka dni pod rząd to dostajesz kwitek z datą końcową i nie musisz płacić następnego dnia. Lekki szok, bo wszędzie za atrakcje koszą coraz więcej, np. za wpłynięcie do parku na Perhentianach chcą aż 30 MYR.

Atrakcją można powiedzieć główną, są Canopy Walkway, czyli kładki rozwieszone między koronami drzew. Za nie opłata dodatkowo 5 MYR. Naczytaliśmy się, że tłum, że trzeba czekać w kolejce zanim się wejdzie. Tym czasem, gdy dotarliśmy na kładki w okolicach godziny 13 (jak zwykle u nas wyjście wcześnie graniczy z cudem, a 13 to jest wczesne rano) to byliśmy sami. Mieliśmy całą trasę tylko dla siebie.
Canopy walkway, Taman Negara
Canopy walkway, Taman Negara
Canopy walkway, Taman Negara

W sumie dżungla jak dżungla, ale nam się podobało. Nałaziliśmy się trochę , spotkaliśmy nawet parę zwierząt, większości nie udało się zrobić zdjęć, bo szybko uciekały ;)
Nawet mrówki w dżungli są na sterydach (u góry paczka papierosów jako skala)
Kto wypatrzy wielkiego jaszczura?
Zbliżenie na jaszczura, wielkość już takiego krokodyla

Park jest generalnie bardzo fajnie pomyślany, są zrobione piesze szlaki, dobrze oznaczone, te najbardziej popularne i najkrótsze są zbudowane z kładek przez co przejście przez dżunglę jest bardzo ucywilizowane i dostępne dla każdego bojącego się że pobrudzi się błotem ze ścieżki.Dalsze szlaki są już wyciętą ścieżką przez dżunglę, czyli dla każdego znajdzie się coś wedle potrzeb.

Ścieżka cywilizowana
A tu już ścieżka mniej cywilizowana ;)
Widok ze szczytu Teresek Hill
Plaża i kąpielisko w dżungli
Ścieżki są zrobione, ale nie do końca czyszczone
Stroma ścieżka pokonana!

Fajnym pomysłem są też zbudowane punkty do obserwacji zwierząt, weszliśmy na pierwszy, sceptycznie posiedzieliśmy 5 minut i ku naszemu zaskoczeniu na polankę wyszła sobie łania. Niestety nie udało się wypatrzeć jednego z kilkudziesięciu bodajże żyjących tu tygrysów :P

Punkt obserwacyjny
Jeleniowate przy wodopoju

Na dłuższych szlakach są postawione domki, tzw Bumbun, w których można nocować, ale posiadają one jedynie drewniane prycze, zamiast okien hula wiatr, na szczęście jest coś co stanowi namiastkę drzwi. W tym kiedyś nawet była doprowadzona woda i toaleta, ale to było bardzo dawno temu. Za nocleg w takim miejscu płaci się jednorazowo 5 MYR i należy przy wejściu do parku zadeklarować w którym będzie się nocowało (do biletu dostaje się w miarę dokładną mapkę z zaznaczonymi wszystkimi Bumbunami, punktami widokowymi i trasami).

Bumbun, czyli nocleg w dżungli

Przy samym parku jest położona miejscowość Kuala Tahan, która z racji położenia jest sypialnią dla zwiedzających park. Jest to wiocha jakich mało, z jedną główną uliczką, która istnieje tylko dzięki obecności parku. Ale miejscowość oprócz tego, że jest wiochą jest dosyć przyjemna.

Główna ulica w Kuala Tahan

Klimat jest tu niestety dość mokry, padało codziennie, na szczęście tylko wieczorem, ale jak zaczynało to przez godzinę lub dwie było urwanie chmury. Jak to zwykle w tropikach, wszystkie ubrania stale wilgotne, pranie nie schnie wcale, buty pleśnieją ;)

27 marca 2017

Perhentian Besar od 16/032017 do 20/03/2017

     Na wstępie zacznę od stwierdzenia, że "Resort" jest nazwą nagminnie nadużywaną w Azji. Ten resort Flora Bay był jednak konkretnie drogi (300 zeta/doba z wyżywieniem) a zakwalifikował bym go do kategorii ośrodka pracowniczego z epoki Gierka i to bez remontu od epoki. Rozumiem, że wyspa i wszystko musi być dowiezione statkiem, czyli droższe. Ale błagam nie nazywać resortem czegoś co jest kiepskim pensjonatem ze zużytym maksymalnie wyposażeniem. Można by było przełknąć, żeby to była faktycznie rajska tropikalna wyspa i pies jechał, że śpię z 3 centymetrowymi karaluchami. Faktycznie jest tak:
  • Zabudowany każdy skrawek przy plaży i naćpane jedno na drugim,
  • Co chwila przypływa i odpływa łódź na ląd z turystami (a połowa ośrodków jeszcze się nie otworzyła, bo sezon zaczyna się za miesiąc w kwietniu),
  • Wali z tych łodzi smrodem spalin i benzyną, nie mówiąc o ciągłym warczeniu silników (pod wodą przy snorkelingu jak permanentne bzyczenie przczół); drugiego dnia chyba się im coś rozlało i smród benzyny był tak intensywny w całej zatoce pomimo wiatru, że Kaśka ... a mnie tylko łeb napierdalał.
  • W pokoju i wszędzie są instrukcje obrazkowe, żeby być ekologicznym i np. nie dotykać korali, bo są wrażliwe i kruche. Super i jestem w pełni za. Tylko do każdej noclegowni we Flora Bay jest wyryty kanał dla łodzi w rafie koralowej, żeby dostarczyć gości łodzią pod samą noclegownię. W efekcie 25% zatoki ma wyrżniętą rafę koralową na tory dla łodzi. Teraz to i tak nie ma znaczenia, ponieważ rafa jest martwa, czyli rumowisko jak po bombie.
  • Jedzenie kwalifikuje się do takiej sobie lokalnej knajpy a nie "resortu". Mieliśmy mieć "barbecue dinner". Powiedzieli, że jest "buffet dinner", bo nie ma wystarczającej liczby gości na barbecue i nie będą robić. Powiedziałem im, że mnie to nie interesuje i zapłaciłem za "barbecue dinner". Oni na to, żebym zadzwonił do mojego agenta, bo to nie ich problem. Stwierdzenie, że to nie mój agent tylko ich, zignorowali i dodali, że "buffet diner" jest w tej samej cenie. "Buffet dinner" składał się z połowy już wyjedzonych do zera pojemników w podgrzewaczach bez podgrzewania i szkoda słów na zawartość. W skrócie np. rozgotowana ryba na zimno w ociekającej olejem panierce. 
  • Śniadanie: bar dworcowy w Koluszkach w porównaniu jest 6 gwiazdkowym Ritz'em (tak wiem Ritz ma 5 gwiazdek, bo nie ma więcej gwiazdek w skali, ale w porównaniu Koluszki mają 6).
     Rozpisałem się z pełną świadomością, żeby jak ktoś miał zamiar się wybrać na rajskie wyspy Perhentian to wiedział co go czeka na miejscu. Może inne miejsca są lepsze i tego nie wiem, ale nasze tak wyglądało.
     Uwzględniając nasze dotychczasowe doświadczenia, to jest standard muzułmański, którego należy się wszędzie spodziewać. Nigdy nie rezerwuj ani nie płać z góry i sprawdź sam osobiście. Czy jestem uprzedzony do muzułmanów?
     Z drugiej strony nocleg na stałym lądzie w Kuala Besut po powrocie z Perhentian był w porządku, bo przede wszystkim czysty i wygodne łóżko w Ain Hotel, Chociaż cena też trochę wygórowana jak na bardzo prosty pokój, ale nie ma co narzekać - tylko 1/3 ceny z Perhentian a standard wyższy, bo czysty i bez robactwa.

Nie-raj na ziemi – wyspy Perhentian

Do Malezji generalnie nie mamy szczęścia, jak nie hotel koszmarny to miejsce rozczarowujące. Może to jednak o czymś świadczy? 3 wizyty w Malezji i za każdym razem mniejsze lub większe rozczarowanie. Czy dlatego mają mniejszy ruch turystyczny niż Tajlandia? Bo generalnie kraj przedstawia się średnio. W dodatku kraj turbaniarski (uprzedzona jestem i tyle, ale cóż poradzić), a wiadomo jak się teraz na turbaniarzy reaguje….

Ale do rzeczy, poprzedni post Witka był w kontekście hotelu w którym mieliśmy nieszczęście nocować, hotel śmiał nazywać się butikowym! Generalnie nora jakich mało, pościel brudna tak że strach się dotknąć, z plamami różnej maści, łącznie z krwią. Pokój w dodatku za 100 zł za noc! Ale na szczęście było minęło, złość opadła, człowiek dzięki Bogu zdrowy, czyli nic w hotelu się nie przyplątało.

Ale miało być o raju na ziemi! Boskich bliźniaczych wyspach Perhentian - Besar i Kecil.
Skuszeni rajskimi zdjęciami z internetu i perspektywą boskiego snorkelingu wykosztowaliśmy się na pakiet w resorcie na wyspie Besar. Hotel Flora Bay resort okazał się kołchozem, ze starymi pokojami chyba nigdy nie odnawianymi i bardzo słabym jedzeniem. Nie jestem wykwintnym smakoszem kawy, ale kawa śniadaniowa w tym miejscu była wręcz niepijalna.
W dodatku resort zapełnił się rodzinami z dziećmi, bo trafiliśmy na tydzień wakacji szkolnych (jak pech to pech, poprzednio trafiliśmy na malezyjski nowy rok, gdzie wszystko było zamknięte, a teraz na wakacje). Każdy wie jak bardzo, pasjami wręcz kocham dzieci, a dzieci turbaniarskie zdecydowanie najbardziej! W dodatku przeciętna rodzina w tym kraju posiada 4-5 dzieci, nie jest rzadkością posiadanie 8 dzieci..... Dzieci są puszczane samopas, rozwydrzone i wrzeszczące, zresztą jak może być inaczej? Nawet muzułmańska kobieta poświęcająca się tylko rodzinie nie da rady zapanować nad całym przedszkolem.

Ale odbiegam od tematu. Wyspa: plaża nieco zaśmiecona, z masą parkujących motorówek i nieustannym smrodem benzyny i z masą dzieci. Plus tego miejsca, z jednego końca plaży jest od razu dostęp do rafy koralowej (o ile to cmentarzysko można jeszcze nazwać rafą koralową), na  której można spotkać rekiny. Należy pływać w trakcie przypływu, bo przez jakieś 30 metrów ciągnie się duża płycizna z ostrymi szkieletami korali. Ale po przepłynięciu płycizny jest już dużo lepiej, są rekiny i żółwie, ale rekiny w tym konkretnym miejscu można spotkać zdecydowanie częściej niż żółwie. 
Faktycznie, wrażenie gdy się wypatrzy rekina i ten rekin płynie w stronę człowieka jest niesamowite. Trzeba sobie ustawić odtwarzanie filmu w HD, bo inaczej wyświetla w gównianej jakości i średnio co widać :(

O, rekin! 😄 O, k... rekin! 😟

Ten żółw nie był zbyt towarzyski, nie podobało mu się filmowanie

Płaszczki

Duża ryba - czy dobra na steki?

Wycieczka obwoźna po miejscach dobrych do snorkelingu pokazała, że niestety rafa wokół całej wyspy już prawie nie istnieje i jest martwa. A sądząc po masie ludzi i masie motorówek, brzęczących w trakcie pływania, to rafa raczej nie ma szans na odtworzenie. Wycieczka snorkelingowa to tradycyjna masówka, nastawiona jeszcze na szybkość przemiału ludzi (w ofercie są dostępne tylko wycieczki półdniowe), nie ma czasu żeby długo popływać. W każdym z punktów masa ludzi, ale głównie skośni, którzy nie umieją pływać, więc pultają się w pobliżu łódek w kamizelkach ratunkowych. Jak się od nich odpłynie kawałek, można w miarę w samotności popływać.

Odradzające się korale.
Ten duży osobnik nas ignorował zupełnie
Nemo :)
Zdecydowanie lepiej kupić sobie wycieczkę ze stałego lądu, popływać i nie nocować na tej wspaniałej wyspie. Byliśmy tam raptem dwa dni, nie udało nam się zwiedzić innych plaż wyspy, o wyspie Kecil nawet nie wspominając, więc może w innych miejscach jest lepiej.

26 marca 2017

Podróż z Khao Lak na wyspy Perhentian

Bus Khao Lak 🚍 Khok Kloi 🚍 Hat Yai (start 14/03/2017 9:00).

     Wyjechaliśmy z Khao Lak z drobnym opóźnieniem, ponieważ pickup-taxi hotelowe pojechało akurat po zakupy na bazar 😒 Dzień wcześniej zamówiliśmy transport w recepcji na określoną godzinę, ale wyszło: tak, tak taxi zaraz będzie. Kolejne 2 autobusy są za godzinę i się udało 😁 zatrzymać autobus na drodze machając ręką i wytłumaczyć, że my tylko do Khok Kloi. W Khok Kloi kupiliśmy bilet na autobus VIP do Hat Yai. Ten VIP już się rozpadał na kawałki i tak waliło z kibelka, że można było się porzygać. Na szczęście zwolniły się miejsca z przodu, gdzie nawiew klimatyzacji przeganiał smród na tył. Dojechaliśmy rzęcholem do Hat Yai wieczorem. Granica do Malezji będzie za chwilę zamykana na noc, więc dzisiaj już nie zdążymy. Trzeba było przenocować. Wzięliśmy pierwszy z brzegu hotel przy dworcu autobusowym C.K. Residence. Tanio i biorąc pod uwagę cenę wszystko OK 😌. Miasto Hat Yai spełnia 2 funkcje: jest głównym węzłem komunikacyjnym na południu Tajlandii i olbrzymim centrum handlowym dla południowych islamskich prowincji. Pierwszą funkcję użyliśmy z braku alternatywy a drugą olaliśmy, bo hidżabu Kaśka na szczęście nie nosi 😎.

Bus Hat Yai 🚍  Sungai Kolok 🚶Rantau Panjang  🚍 Kota Bharu

     Po skorzystaniu z "węzła" wyruszyliśmy następnego dnia rano rejsowym minibusem na granicę w Sungai Kolok. W minibusie musieliśmy kupić ekstra bilet, żeby zmieścić plecaki, bo miejsca na bagaż w minibusach tajskich nie ma (normalny autobus jest tylko 1 dziennie po południu i baliśmy się, że jak mu się coś po drodze obsunie to nam zamkną granicę przed nosem). Dojechaliśmy szczęśliwie po ok. 4h pod samo przejście graniczne Sungai Kolok. Po stronie Tajskiej był remont, więc najpierw przechodzi się granice obok budynku w remoncie. Potem wraca się drogą dla samochodów do Tajskiej budki granicznej po pieczątkę wyjazdową. Po uzyskaniu pieczątki tą samą drogą z powrotem i dalej na piechotę do Rantau Panjang w Malezji przez "Harmony Bridge" (jakieś 300 m).
     Na Malezyjskim przejściu granicznym wystąpiła zwłoka przy punkcie medycznym, ponieważ turbaniary nie wiedziały co to jest Polska i czy mają od nas czegoś chcieć. Gdzieś tam podzwoniły i w końcu oddały paszporty. Moje odciski palców nie zgadzały się na kontroli paszportowej 😢. Kolejne próby, czyszczenie skanera i chyba przy dziesiątym podejściu obydwa palce się zaświeciły na zielono. Ufff, 😁.
     Z granicy to już z górki do Kota Bharu autobusem miejskim nr 29 za 5 zeta, czyli 2h i 45 km. Dobrze, że mają szeroko pojętą komunikację miejską 😏.
     Niestety w Kota Bharu wybraliśmy The One Station Hotel bez sprawdzania w co się pakujemy. Syf, malaria i korniki. Czy może nazwać to Muzułmański standard? 'Boutique hotel ***' za ponad 100 zeta, który miałby problem z zakwalifikowaniem się na kibel. Co się dziwić? 'kibel' jest tu w każdym pokoju na suficie.

Bus + łódź Kota Bharu 🚍 Kuala Besut 🚢 Perhentian Besar (16/03/2017 14:30)

     Czym pojechać do miasta odległego o ponad 50 km? Oczywiście autobusem miejskim (nr 639) i już po 2 h jesteś w Kuala Besut przy przystani motorówek na wyspy Perhentian. Ceny za transport łodzią są u wszystkich te same (70 zeta powrotny), więc można kupić u pierwszego z brzegu, który cię napada po wyjściu z autobusu. Co jednak nie wystarcza do rozpoczęcia przeprawy, ponieważ trzeba jeszcze uiścić opłatę 30 zeta (miejscowi tylko 5 zeta) na ochronę środowiskową wysp i powiedzieć obsłudze łodzi, na którą wyspę płyniesz i w które jej miejsce, tzn. trzeba mieć już wybrany hotel, bo na wyspach nie ma dróg a taxi to łódka. W związku z tym wykupiliśmy pakiet z wyżywieniem i snorkelingiem w Flora Bay Resort na wyspie Perhentian Besar. Ale to już inna historia ...
     Dopłynęliśmy szczęśliwie do celu po 3 dniach podróży, prawie 900 km, 5 autobusami i łodzią 😎.

25 marca 2017

Snorkeling w Khao Lak

Snorkeling Khao Lak Beach
Murena, Khao Lak Beach
     Khao Lak jest hasłem na długi ciąg wybrzeża Morza Andamańskiego w prowincji Phang Nga i wielu miejscowości. Są tu plaże czysto piaszczyste, z kamieniami, z ogromnymi głazami ... itp. itd.
Lobster, snorkeling Khao Lak Beach
Homar, Khao Lak Beach
     Do snorkelingu jest potrzebna przejrzystość wody a tu wszędzie piasek, unoszący się w falującym morzu. Musi też być coś pod wodą poza piaskiem, bo inaczej nie będzie ani roślin ani ryb czy czegokolwiek ciekawego. Stąd poniższa mapa z miejscami, gdzie to jest możliwe pod warunkiem spokojnego morza. Są duże ryby, trochę korali oraz ciekawostki jak mureny, które są agresywne i mogą podobno dziabnąć, czy smoki morskie, które są podobno zabójczo trujące.
     Na mapie są zaznaczone nasze ulubione miejsca snorkelingu. Otwórz mapę i klikając na znaczniki lub pozycje z listy obejrzyj nasze zdjęcia i filmy podwodne,




15 marca 2017

Niestety jesteśmy w Malezji

     Malezja to oczywiście państwo islamskie. Przywitała nas koszmarnie i nawet Google jest tutaj pojebany:
        Napiszemy o tym później, bo bym klawiaturę zużył wpisując słowa wulgarne, obraźliwie i wymyślając nowe przekleństwa.

14 marca 2017

Wyjeżdżamy z domu

      Opuszczamy nasz domek w Khuek Khak. Będzie nam brakowało widoku gór, świstania lokalnych ptaków i wycia watah psów po nocach (koczują przy domku żony karmicielki parówkowej).
      Oczywiście za luksusem resortu z pełną obsługą, basenem z masażem itd. nie będziemy tęsknić (😭).




      Od obsługi dostaliśmy w prezencie ciepłe szaliki ręcznie wyszedełkowane przez panie z recepcji, bo przecież wracamy do arktycznego zimna. Hmm, wyruszamy w kierunku jeszcze cieplejszym. Głupio odmówić. Co zrobić z ciepłym szalikiem w temperaturze 33 w cieniu i 100% wilgotności?




     O 9:20 łapiemy, machając ręką na drodze, autobus do Khok Kloi. Tam mamy nadzieję, że będzie autobus do Hat Yai, które jest głównym węzłem komunikacyjnym w południowych prowincjach islamskich. A skoro główny węzeł to chyba będzie autobus do Khota Bharu w Malezji. Hulaj dusza jak się uda: Perhentian?, Redang?, Kuala Tahan?, Kota Kinanbalu? ...

13 marca 2017

Samo zdrowie

     Kupiliśmy zdrowotny zestaw, z chyba fibrami (*), do samodzielnego rozpuszczenia w wodzie i wypicia. Byłem pierwszym eksperymentatorem. Brzuch jak piłka i problemy z gazownią. Kaśka dzisiaj postanowiła się wzmocnić, pomimo ostrzeżeń.
            

             
     Wystąpiło działanie bardziej agresywne. Nie wiemy dalej co to, ale w przypadku kobiet ewidentnie wychodzi na odchudzanie. Jesz ile chcesz, bo i tak ,,, 

(*) Fibry są to ... Who the fuck is Alice, tzn. fibry?

11 marca 2017

Plaża Khuek Khak

     Szeroka, piaszczysta plaża i falujące morze. Czego chcieć więcej? Drinka, piwo czy przekąskę? Oczywiście, przecież po to restauracja postawiła na plaży leżanki i parasole 😎
     Teoretycznie na zdjęciu jest plaża Khuek Khak 2. Nr 1 jest trochę dalej na północ. Podział jest chyba zrobiony ze względu na rzeczkę rozdzielającą plażę i postawieniu kierunkowskazów (w lewo Khuek Khak 1 a w prawo Khuek Khak 2) na drodze dojazdowej, która rozgałęzia się w kształcie Y. Praktycznie to jedna i ta sama plaża, ciągnąca się kilometrami wzdłuż zatoki. Turystów na plaży jest dzisiaj sporo, bo doliczyłem się większej liczby ludzi niż na placach u rąk 😉

Beach Khuek Khak, Thailand
Plaża Khuek Khak
Beach Khuek Khak, Thailand
Plaża Khuek Khak
     Na plaży atrakcję zapewniają nam kraby, które podchodzą cichaczem i podszczypują, żeby sprawdzić czy to już może zdechłe ścierwo i skruszało wystarczająco do konsumpcji. Cfaniaczki nie przewidziały jednego, że same mogą być obiektem zainteresowania 😀


     Prosimy pamiętać, żeby przed zabraniem ładnej muszli z plaży zawsze sprawdzić, czy muszla jest niezamieszkała, bo nie ładnie jest kraść komuś domek! 😖

9 marca 2017

Ekscytujące wydarzenie na plaży

     Dzisiaj podczas pluskania się w morzu Kaśka pokazuje mi coś na wodzie. Eee to bojka cumownicza dla łodzi, powiedziałem. Kaśka na to, że tu bojki nie było i ucieka. Analizuję dokładniej a to pokaźnych rozmiarów żółw.
Żółw wyglądał w wodzie na żywego
     Niestety już biedaczek był martwy. Zdechłego żółwia morze wyrzuciło na brzeg. Stał się wydarzeniem dzisiejszego dnia na plaży Lam Kaen.
Na plaży żółw ewidentnie martwy
     Innych wydarzeń od początku marca w okolicy nie odnotowano. Plażowanie jak co dzień.

Kabaret Show

W ramach ćwiczeń praktycznych w rozpoznawaniu płci poszliśmy na kabaret show. Teoretycznie w tego typu przedstawieniach powinni brać udział sami mężczyźni, ale co do dwóch osobników mieliśmy wątpliwości, wyglądali jednak jak kobiety. Ale 99% występujących to zdecydowanie mężczyźni, większość ze zrobionymi piersiami, ale byli tacy którzy chyba na piersi jeszcze nie zarobili.



Wejście na kabaret jest darmowe, trzeba jedynie kupić przynajmniej jednego drinka w barze i drinki oczywiście droższe niż w innych instytucjach. Z tym że darmowe przedstawienie to trochę przesada, bo jak to zwykle, na końcu występujący chodzą z kapeluszem i proszą o datki i każdy daje, głupio przecież tak nie dać za całkiem udane show.

A po pokazie można było sobie zrobić zdjęcia z wybranymi gwiazdami :) Witek wybrał zdecydowaną gwiazdę wieczoru, grubaska który mimo tuszy miał najlepsze i najbardziej dynamiczne pokazy.


Poniżej film z jednego z występów faworyty/a wieczoru.

Sam show trwał trochę więcej niż godzinę. Na początku wydawał się nieco nudnawy, w końcu ile można oglądać faceta przebranego za kobietę i udającego że śpiewa do znanego hitu. Ale dzięki występom zbiorowym, bardzo ładnym i dopracowanym strojom i paru bardzo żywiołowych osobników występ okazał się bardzo fajnym przeżyciem.

7 marca 2017

Nowy burger ryżowy

     W sieci 7-Eleven pojawił się nowy burger ryżowy. Tym razem za bułkę robi brązowy ryż a w środku jest pikantna wieprzowina.
     Podziękowałem za podgrzanie w sklepie, ponieważ miał być zjedzony po południu w ramach uzupełnienia kalorii w czasie wyczerpującego fizycznie wysiłku plażowania 😎. Burger został podgrzany ekologicznie z dwóch stron: od parzącej z gorąca skały z dołu i od słońca z góry.
Small Sandy Beach, Khao Lak, Tajlandia
Podgrzewanie burgera na plaży
     Konsumpcja burgera potwierdziła, że nowa wersja nie odbiega od poprzedniej, czyli nie polecam. Ma dodatkowe 2 i raczej jedyne zalety w postaci niższej ceny promocyjnej (20B ~ 2.4 zł.) i plastykowego trzymadełka do jedzenia.
Small Sandy Beach, Khao Lak, Tajlandia
Konsumpcja burgera na plaży

6 marca 2017

Myto bankowe wzrosło

     Banki w Tajlandii ustaliły sobie, że pobierają myto turystyczne w postaci doliczenia do wypłacanej kwoty w bankomacie określonej stałej opłaty za każdą wypłatę kartą zagraniczną. W maju 2015 było to 150 baht (wtedy to było 12 zł.). W sierpniu 2016 wzrosło do 200 baht. Teraz ( marzec 2017) to już 220 baht (27 zł.). Jak wypłacamy 30 000 baht to karta jest obciążana na 30 220 baht. Oczywiście polski bank dolicza swoje opłaty i prowizje dodatkowo.
     W ciągu 2 lat wzrost o 225%. Też bym chciał mieć taki wzrost przychodów.

Ko Phayam

Czy warto jechać na Ko Phayam? NIE!

     Ko Phayam jest ładną, małą, zalesioną wyspą z pięknymi krajobrazowo plażami. Można wynająć tani i skromny bungalow w środku wyspy lub na odległej plaży, wypaśny Blue Sky Resort z własnymi schodkami z bungalow'u do wody lub coś pośrodku Buffalo Bay Vacation Club, jak my zrobiliśmy. Wyspa jest opisywana jako miejsce dla spragnionych natury czy samotni i spokoju. Na plażach nie ma tłumu i w knajpach raczej też nie. To co jest nie tak?

Dlaczego nie warto jechać na Ko Phayam?

Ko Phayam Thailand
Ko Phayam, Buffalo Bay
  • Morze jest płytkie przy brzegu i przy odpływie to jest ponad 500 m do wody po kolana (np. na plaży w Buffalo Bay), czyli żeby się zamoczyć to musisz dostosować swój plan dnia do tabeli pływów.
  • Samotnia to nie jest. Na najbardziej odległej plaży bez infrastruktury będą "białasy".
  • Snorkeling: miał być, nawet na oficjalnej mapie jest zaznaczone gdzie. Tylko, że go nie ma. Woda nie jest przejrzysta w pierwszym miejscu a w drugim nie ma jak wejść do wody przez rumowisko głazów i sięgającą po horyzont mieliznę. Spotkaliśmy w barze innych turystów spragnionych snorkeling'u, którzy wynajęli łódź, żeby z niej spróbować. Morze miało gównianą przejrzystość i powiedzieli, żeby nie tracić czasu.
  • Noclegi: są zdecydowanie droższe niż na lądzie albo w kosmos drogie, szczególnie te, które mają swoje strony internetowe i są w serwisach hotelowych.
  • Jedzenie: nic specjalnego i mały wybór. Przy plaży są tylko drogie ceny resortowe lub trzeba maszerować lub pojechać jak macie skuter (tak jak my) to znajdziecie jadłodajnię lokalną z rozsądnymi cenami, np. przy przystani promowej. 
  • Sklepy: to właściwie lokalne sklepiki z małym wyborem czegokolwiek, ale na szczęście jest tylko trochę drożej niż na lądzie.
  • Internet i prąd: prąd i wooolny internet jest całą dobę w droższych miejscach a w tanich prąd jest tylko wieczorem w określonych godzinach i internetu nie ma, ponieważ prąd jest na całej wyspie z generatorów a łącza internetowe z wodorośli? Trzeba uważać czy nocleg nie jest blisko budynku z generatorem, hałasującym niemiłosiernie przez całą dobę. My zapłaciliśmy za droższy i większy bungalow, który był z dala od tego monstrum. 
  • Dojazd: 80 taxi/songtaew do przystani + 200B stateczek lub 380 szybka motorówka + 80B za motocykl-taxi na wyspie do noclegu = minimum 360B/osoba i pół dnia czasu w jedną stronę. My mieliśmy skutery, więc dojazd z/do przystani własny, ale za to skuter 200B za transport na wyspę (transport skuterów tylko wolnym statkiem).
Porównanie cen:                               Ko Phayam            Ranong
  • Nocleg (łazienka i klima)         2500B                      650B
  • Restauracja - 1 danie                300B+                    200B+
  • Lokalny bar - 1 danie                100B+                      30B+
  • Lokalny bar - małe piwo              80B                        35B
Ranong jest zwykłym Tajskim miastem i nie ma plaż, ale ceny pokazują jaka jest stawka dla turystów a jaka normalna.

Podsumowanie Ko Phayam

     Nie warto płynąć na wyspę i płacić ekstra skoro Ko Phayam nie oferuje nic ekstra poza ceną ekstra do zapłacenia. Plaże są dużo lepsze w okolicach Khao Lak i ze snorkeling'iem - skoro Ko Phayam "ma snorkeling" to Khao Lak ma zajebisty snorkeling.
      Na Ko Phayam jest dużo turystów i nie ma samotnej plaży. Jak ktoś chce mieć samotnię to na wybrzeżu pomiędzy Khao Lak a Ranong są takie miejsca. Na plaży nie będzie nikogo innego.
     Wyspa Ko Phayam nie jest złym miejscem. Jest OK. Tylko OK. Po co płynąć na wyspę skoro to zajmuje ekstra czas na transport i ekstra wydatki a nie oferuje nic "ekstra"?
Ko Phayam, znajdziesz plażę z dżunglą i prawie bezludną.
     Wniosek nie jest zachęcający w związku z planami snorkeling'u na wyspach Perhentian w Malezji, które są całe zabudowane turystycznie. Ko Phayam może się okazać piękną i "bezludną" wyspą  ze snorkeling'iem (chociaż nic nie widać), bo na Perhentian będzie widać, ale tylko dwunożnych w maskach z rurką ...

1 marca 2017

Ranong i okolice od 20/02/2017 do 01/03/2017

    Byliśmy na wycieczce skuterami w prowincji Ranong. Mieszkaliśmy w:
  • Wasana Resort Bang Ben Beach, który jest całkiem w porządku, aczkolwiek trochę trąci myszką i pokazuje Tajlandię sprzed lat, więc nie spodziewajcie się luksusów, ale za to przystępnych cen (400B bez i 650B z klimatyzacją). Właściciel organizuje wycieczki na lagunę Ko Hin Pla, gdzie jest Nemo.
  • CASA Theresa Guesthouse w mieście Ranong pozwala wybrać czy chcecie najtaniej ze wspólną łazienką (400B), drożej z własną (500B), dopłacić za własny taras (600B) czy jeszcze za duży pokój (650B). Jest w centrum i w sam raz na krótki pobyt, żeby wymoczyć się w Porn Rung Hot Springs i zjeść dobrą kolację w FarmHouse.
  • Buffalo Bay Vacation Club jest na samej plaży z pejzażem ładnej zatoki. Tylko drogo - jak to na wyspach. Biorąc pod uwagę ceny i położenie innych miejsc na Ko Phayam jest wart polecenia. Wynajęliśmy przez internet na hotels.com, ponieważ tam było taniej (1140B) niż w recepcji (1500B) za przestronny bungalow (bez klimatyzacji, za klimatyzację dopłata 1000B, ponieważ prąd jest z agregatu). Wyspy Ko Phayam raczej nie polecamy. Inne wyspy są ładniejsze (i tańsze) a same plaże i morze są lepsze na tańszym stałym lądzie w Khuek Khak (Khao Lak). To opinia zblazowanych urlopowiczów po kilu miesiącach w Azji. Pewnie jak byśmy przyjechali pierwszy raz do Azji na Ko Phayam to bylibyśmy wniebowzięci.

     Teraz już wróciliśmy do naszego ulubionego resortu Khaolak Mountain View na kolejne 2 tygodnie 😀