27 grudnia 2016

Siem Reap i Angkor

Angkor - główny cel podróży wszystkich turystów w Kambodży robi faktycznie niesamowite wrażenie. Jak dla mnie nie tylko samymi budowlami tylko ogromem. Teren jest gigantyczny, według internetu 400 km2, według przewodnika nawet 1000 km2.
W przewodniku straszyli, że ilość turystów zwiedzających kompleks jest też ogromna, średnio 3000 osób dziennie. W praktyce faktycznie tłumy są duże, ale z racji wielkiego obszaru nie trzeba się starać by znaleźć budowlę na uboczu i pochodzić po niej bez tłumu, a zdarzało się nawet, że w samotności.
Wybierając zdjęcia nie mogłam się zupełnie zdecydować, które wybrać więc będzie ich wiele ;)

Poniżej zdjęcia najważniejszego i najbardziej znanego Angkor Wat.




Miasto w mieście -Angkor Thum i  świątynia Bayon znana z ogromnych rzeź twarzy.


Robiąca największe wrażenie świątynia Ta Prohm, w której zostawiono drzewa wrastające w mury.





Z jednej strony świątynie i teren archeologiczny, a wśród tego pełno stoisk z jedzeniem, napojami i ubraniami. W części kompleksu znajdują się też normalne wiejskie zabudowania z krowami, kurami i zwykłym życiem.
Kram a w tle zabytkowe ruiny

Parking przy Angkor Thum
Samo Siem Reap było by zabitą dechami dziurą gdyby nie Angkor. W sumie nadal jest zabitą dechami dziurą. Ma turystyczną ulicę z pubami "pub street", gdzie poszliśmy raz i nigdy więcej. Na straganach można zjeść między innymi smażoną tarantulę, ale jakoś się nie skusiłam na ten przysmak. W samym mieście nie ma nic do zobaczenia. Ale za to w porównaniu do stolicy jest czyste.

Dostawa wody pitnej, okazuje się, że skuter może pociągnąć duży ładunek.

Jedzenie w całej azji jest nieco skomplikowane. Przynajmniej raz na 3 zamówienia nie dostaje się tego co się zamówiło, albo coś zostaje zapomniane. Poniżej widać danie teoretycznie z wołowiny, a w praktyce był krab.

Wszędzie przy ulicach pasą się krowy. Obserwowaliśmy jak małe dziecko prowadzi dwa ogromne byki, które miały inne plany. Dziecko nie wydawało się tym zdziwione i jakimś cudem udało mu się je opanować.

Sklep z megafonami.

Ulica Siem Reap.

PS Za 20$ spodziewałem się lepszego zdjęcia niż dożywocie ;-) Ale, ale ... dopisek jest związany z faktem doczytanym na co idą pieniądze za bilety do Angkor. Z 20$ płaconych przez turystę poniżej 1$ wpływa do kasy państwa a reszta na konto prywatnej firmy, która zajmuje się wystawianiem i kontrolą biletów (ponad 20 000 000 $ rocznie przychodu wyłącznie za wystawianie i kontrolę biletów). Ile jest wydawane na utrzymanie Angkor? Pewnie nic :-( Na wszystkich pracach konserwacyjnych i renowacyjnych są tablice z fundacjami, które to opłacają.
Planują podnieść cenę w 2017 do 37$ za 1 dzień: nowe ceny biletów do Angkor

1 komentarz:

  1. Angkor faktycznie robi wrazenie. Chociaz na zywo pewnie znacznie wieksze. Te fragmenty z drzewami to jak efekty komputerowe z jakiegos wypasionego filmu ;-)
    Jakby u nas pojawil sie na ulicy taki typek na skuterze w taka iloscia baniakow, to niemniejsze zrobilby wrazenie ;-)

    OdpowiedzUsuń