25 kwietnia 2017

Plaża Cha-am

     Jesteśmy w mieście Phetchaburi i przewodnik Lonely Planet twierdzi, że nie ma publicznego transportu na plażę odległą o 20-30 km w zależności jaki kawałek piachu wybrać. Jednocześnie w Lonely Planet napisali, że to jest plaża dla Tajów, czyli leżaki pod parasolami zajmują miejsce po horyzont i przyjeżdża się wylegiwać, jeść, pić i drzemać. Jedzenie na plaży ma być bardzo dobre i w tak niskiej cenie jakiej gdzie indziej w Tajlandii się nie znajdzie. Upały nastały niesamowite - teraz jest najgorętsza pora roku i 38 w cieniu. No to aż się prosi, żeby podjechać na plażę, walnąć się na leżaku pod parasolem i w przyjemnym wietrze nadmorskim zjeść coś dobrego ze zmrożonym piwem. No, ale taksówką wynajętą na cały dzień? Drogo ...
     Na ulicznym stoisku kupujemy zimne napoje a tu właśnie staje rządowy publiczny autobus linii nr 420 z wymalowanym napisem Phetchaburi - Cha-am - Hua Hin (a starutki autobus, tak na oko to ma z 20 lat, więc chyba nie od dzisiaj jeździ). No to właśnie jedzie na wybrzeże autostradą wzdłuż morza 😀 -  tyle a propo (nie) dokładności Lonely Planet. Następnego dnia wybraliśmy się nim do Cha-am. Jechał ok. 40 minut i za jedyne 30 baht/osoba (4 zł.). Dalej do plaży było ponad 1 km ulicą z buta w upale i jesteśmy.
Cha-am Beach, Thailand
Plaża Cha-am
    No po prostu masakra. Jest poniedziałek i miało być pustawo, bo Tajowie przyjeżdżają w dni weekendowe. Jest tłum, więc jak było w weekend? Jak w mrowisku? Za skorzystanie z leżaków pod parasolem babka chce 300 baht (36 zł) za nas dwoje. Pomimo, że będziemy zamawiać jedzenie (wszędzie indziej było dotychczas, że jak zamawiasz to nie płacisz za leżak/leżankę/parasol). Poszliśmy do następnej sekcji a tam babka w ogóle nam kazała iść na tył od ulicy, bo tu jest miejsce dla wielu osób a nie 2.  No rzesz ... 😠 to mam siedzieć prawie na parkingu przy ulicy, bo nie jestem liczną grupą Tajów? A w cholerę poszliśmy do knajpy przy ulicy. Patrzymy w menu, ceny drogie a to knajpa lokalna z ceratami na stołach (i to nie sprzątniętymi po poprzednich, bo się walają kawałki jedzenia). Zawinęliśmy się z powrotem do autobusu do Phetchaburi, żeby dobrze i tanio zjeść. Na pocieszenie pozostaje nam fakt, że nie wzięliśmy taksówki za kupę kasy. A Lonely Planet prosimy o pisanie faktów a nie bzdur (nie pierwszy raz zresztą) 😡.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz