28 marca 2017

Taman Negara - najpopularniejszy park narodowy w Malezji

Taman negara inaczej po malezyjsku park narodowy, większość parków w Malezji nazywa się Taman negara + coś tam, ale jak powie się tylko Taman negara to każdy kojarzy tylko ten jeden park. Ską akurat taka popularność tego jednego to trudno powiedzieć.
Ale za to co dziwne ceny wejściówek do parku nie zmieniły się od ładnych paru lat, nadal opłata za wejście to 1 MYR + 5 MYR za aparat fotograficzny, a jak chcesz wchodzić do parku kilka dni pod rząd to dostajesz kwitek z datą końcową i nie musisz płacić następnego dnia. Lekki szok, bo wszędzie za atrakcje koszą coraz więcej, np. za wpłynięcie do parku na Perhentianach chcą aż 30 MYR.

Atrakcją można powiedzieć główną, są Canopy Walkway, czyli kładki rozwieszone między koronami drzew. Za nie opłata dodatkowo 5 MYR. Naczytaliśmy się, że tłum, że trzeba czekać w kolejce zanim się wejdzie. Tym czasem, gdy dotarliśmy na kładki w okolicach godziny 13 (jak zwykle u nas wyjście wcześnie graniczy z cudem, a 13 to jest wczesne rano) to byliśmy sami. Mieliśmy całą trasę tylko dla siebie.
Canopy walkway, Taman Negara
Canopy walkway, Taman Negara
Canopy walkway, Taman Negara

W sumie dżungla jak dżungla, ale nam się podobało. Nałaziliśmy się trochę , spotkaliśmy nawet parę zwierząt, większości nie udało się zrobić zdjęć, bo szybko uciekały ;)
Nawet mrówki w dżungli są na sterydach (u góry paczka papierosów jako skala)
Kto wypatrzy wielkiego jaszczura?
Zbliżenie na jaszczura, wielkość już takiego krokodyla

Park jest generalnie bardzo fajnie pomyślany, są zrobione piesze szlaki, dobrze oznaczone, te najbardziej popularne i najkrótsze są zbudowane z kładek przez co przejście przez dżunglę jest bardzo ucywilizowane i dostępne dla każdego bojącego się że pobrudzi się błotem ze ścieżki.Dalsze szlaki są już wyciętą ścieżką przez dżunglę, czyli dla każdego znajdzie się coś wedle potrzeb.

Ścieżka cywilizowana
A tu już ścieżka mniej cywilizowana ;)
Widok ze szczytu Teresek Hill
Plaża i kąpielisko w dżungli
Ścieżki są zrobione, ale nie do końca czyszczone
Stroma ścieżka pokonana!

Fajnym pomysłem są też zbudowane punkty do obserwacji zwierząt, weszliśmy na pierwszy, sceptycznie posiedzieliśmy 5 minut i ku naszemu zaskoczeniu na polankę wyszła sobie łania. Niestety nie udało się wypatrzeć jednego z kilkudziesięciu bodajże żyjących tu tygrysów :P

Punkt obserwacyjny
Jeleniowate przy wodopoju

Na dłuższych szlakach są postawione domki, tzw Bumbun, w których można nocować, ale posiadają one jedynie drewniane prycze, zamiast okien hula wiatr, na szczęście jest coś co stanowi namiastkę drzwi. W tym kiedyś nawet była doprowadzona woda i toaleta, ale to było bardzo dawno temu. Za nocleg w takim miejscu płaci się jednorazowo 5 MYR i należy przy wejściu do parku zadeklarować w którym będzie się nocowało (do biletu dostaje się w miarę dokładną mapkę z zaznaczonymi wszystkimi Bumbunami, punktami widokowymi i trasami).

Bumbun, czyli nocleg w dżungli

Przy samym parku jest położona miejscowość Kuala Tahan, która z racji położenia jest sypialnią dla zwiedzających park. Jest to wiocha jakich mało, z jedną główną uliczką, która istnieje tylko dzięki obecności parku. Ale miejscowość oprócz tego, że jest wiochą jest dosyć przyjemna.

Główna ulica w Kuala Tahan

Klimat jest tu niestety dość mokry, padało codziennie, na szczęście tylko wieczorem, ale jak zaczynało to przez godzinę lub dwie było urwanie chmury. Jak to zwykle w tropikach, wszystkie ubrania stale wilgotne, pranie nie schnie wcale, buty pleśnieją ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz