8 września 2016

Potrawy Hua Hin

Jak zwykle jedzenie to temat najbardziej nas interesujący, nic nie jest tak ciekawe jak miejscowe potrawy.
Na pierwszy, godny uwagi, ogień poszła grilowana ryba. Ryba jest nafaszerowana zieleniną, obtoczona w grubej soli i grilowana w całości. Je się ją dosyć specyficznie, co podpatrzyliśmy u miejscowych. Nakłada się na liść sałaty makaron, kawałki ryby, sosy i zieleninę (miętę i coś co smakuje jak kolendra, ale zupełnie jak kolendra nie wygląda) i zawija robiąc z tego tortillę.
Wg Rolf'a, lokalsowkiego szwajcara mieszkającego w Tajlandii, to była Tilapia ;)

Inne stanowisko oferuje dania z kategorii klasyków, ale z dodatkiem jajka na miękko (pół miękko lub już na twardo jak późno przychodzisz) i rosół w oddzielnej miseczce.
Do zastosowania samodzielnie: czosnek w ząbkach, świeża papryka chili, szczypior (smakuje jak cebula) i sosy.
Jak ktoś uważa, że do ryżu ma za mało oryginalnego sosu z mięsa/owoców morza/itd. to podchodzi do szefowej i ta mu z gara dolewa.
Gratis: woda z lodem z dolewką ;-)
Napoje ze świeżych owoców na bieżąco miksowane (to oddzielne stoisko) są podawane z lodem w plastikowym kubku z pokrywką i słomką oraz z nosidełkiem foliowym. Pijesz podnosząc za nosidełko, więc:.
1. Nie rozlejesz jak naciśniesz plastyk za mocno, gdybyś trzymał klasycznie w ręku kubek plastykowy
2. Masz jak wygodnie nosić na ulicy za rączkę, a nie jak jakiś pingwin w tropiku z kawą ze starbaksa.
3. Zawsze pijesz przez słomkę podnosząc za nosidełko, więc pojemnik jest z boku i kapiąca z niego woda nie chlapie na twoje spodnie i koszulkę (wilgotno, gorąco to od razu jest skroplona woda na zewnętrznej powierzchni kubka).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz