Dziś dla odmiany, żeby nie lenić się cały czas, wybraliśmy się do buddyjskiej świątyni oddalonej całe 6 km od Hua Hin (żeby się od razu nie przemęczyć tym nagłym wysiłkiem fizycznym).
Świątynia dosyć skromna, oprócz nas może czterech innych turystów, więc atmosfera kameralna. Cisza, pustka i gorąco.
Świątynia buddyjska klasyczna. Ładnie położona na wzgórzu.
 |
Świątynia na tle góry |
 |
Wielki, złoty posąg Buddy - no to chyba obowiązkowo zawsze |
 |
Złota tyle ile wierni nakleili |
 |
Kusiło, żeby walnąć w gong... |
 |
Pod górę w gorącu ciężko |
 |
I jeszcze? |
 |
Wzorowałem się na jednym takim papużkowatym z plaży |
 |
Pawilonik niczego sobie - po co nam guesthouse? Kaśka zrobiła inspekcję |
 |
Warto się wspinać - panorama zatoki robi wrażenie |
 |
W okolicy mają ciekawe nowe budowle |
Największą atrakcją świątyni są małpy, gdyż miejsce przedstawiane jest turystom pod nazwą Monkey Mountain. Małp rzeczywiście jest liczne stado i grasują obok człowieka jakby go tam nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz