Właścicielem resortu jest niemiec pochodzenia tureckiego (czy jakoś tak), aktualnie przyjechali do niego znajomi z niemiec więc atmosfera jest ciekawa i domowa. Zaskoczyli nas, bo zrobili sobie wieczornego grilla sponsorowanego przez znajomych właściciela i zaprosili wszystkich gości hotelu na darmową konsumpcję. Miłe i bardzo pozytywne zaskoczenie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że kupno ziemni w Tajlandii przez obcokrajowca jest prawie niemożliwe, można kupić jeśli ma się firmę, gdzie właścicielem 51% firmy jest Taj. Jedyną możliwością jest wynajem ziemi, co zrobił właściciel instytucji, czyli inwestuje kupę kasy w resort na ziemi, która nie jest jego, nieco ryzykowne jak na mój gust. A dowiedzieliśmy się ile właściciel zainwestował w hotel i jest to kwota astronomiczna.
No dobrze wracając do aktywności, jednego dnia zebraliśmy się w sobie i wypożyczyliśmy skuter na jednodniową wycieczkę, pojeździliśmy po okolicy i stwierdziliśmy, że nasza miejscówka jest najlepsza.
Ko Chang panorama |
Plaża kilka kilometrów od naszej plaży |
Przyjemnym objawem istnienia dżungli tuż za płotem są motyle stadnie przylatujące do hotelowych kwiatów, są to okazy naprawdę wielkie.
Jak w każdym hotelu na wyposażeniu są koty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz